czwartek, 29 maja 2014

party girl

Nadszedł czas, że muszę do niedzieli mieć wykute odpowiedzi na 22 pytania. Żeby jeszcze krótkie! A nauka to naprawdę nie moja działka, ja się nigdy nie uczyłam. I już nie wiem jakby się tu zmotywować. Widzicie, jak mam coś do zrobienia, to sobie o blogu przypomniałam i wolę wstawić notkę :) A nawet dodatkowe godziny w pracy biorę. Oj niedobrze.

Wrzucam trochę stare zdjęcia. Ta sukienka towarzyszyła mi na paru imprezach , ale muszę zrobić innym miejsce w szafie, więc ją sprzedaję, zainteresowanych zapraszam - KLIK







sukienka - Tally Weijl
czółenka - New Look

poniedziałek, 14 kwietnia 2014

Acid pants

Podejmowanie decyzji - u mnie to tragedia. Jestem w kropce. Obojętnie co bym wybrała, to coś będzie nie tak.Właściwie nie mam pewności, że cokolwiek będzie "tak". No i tak stoję, mając przed sobą dwoje drzwi i bojąc się otworzyć którekolwiek. W miejscu stoję i co chwila patrzę za siebie.
A gdybym nie było żadnych drzwi denerwowałabym się, że ich nie ma.

Ah, gdzie te czasy, w których największy problem miałam z tym "co dzisiaj założyć"? Teraz się już mało nad tym zastanawiam, wrzucam na siebie co mi w szafie pierwsze w oko wpadnie, czasem wychodzę na tym dobrze, czasem gorzej, ale zawsze się noszę z dumą, to najważniejsze :) Jutro się chyba wybiorę na zakupy, może w nowych butach łatwiej mi przyjdzie odpowiedź na to co robić dalej.





sweterek - Dunnes Stores/sh
spodnie - New Yorker
botki - CCC

czwartek, 20 lutego 2014

Lutowe Glossy i Shiny - porównanie

Jako, że w styczniu nie zamówiłam żadnego, w lutym sprezentowałam sobie obydwa.
Nazwy kusiły... "Glossy in love", "Lovebox:", ale to były tylko nazwy. Opakowania też walentynkowe, natomiast zawartość nie bardzo. Ja liczyłam na jakiś zapach, na szminkę. Nie wyszło.
No i cóż... obyłoby się bez nich, ale jak są, to niech są, u mnie wszystko się w ten, czy inny sposób zużyje.

Glossybox


Nie wiem, jak było ze styczniowym ale samo pudełko jest solidniejsze niż te poprzednie. I jeszcze taki fajny dizajn, różowe i czerwone usta... No aż się prosiło o jakąś szminkę w środku!
A oto co znalazłam:




 AVON Tusz do rzęs Aero Volume
Wiele z was może być niezadowolona, że kolejny raz w Glossy pojawia się Avon, ale to i tak lepsze, niż Taft :). Tusz, jeszcze nie otwierany, poczeka na swoją kolej. Z poprzednim avonowym tuszem (Mega effects) się polubiliśmy, więc liczę, że ten też będzie nie najgorszy.
Jak wygląda cenowo? Według Glossy cena to 36zł/7ml, na allegro można je znaleźć już od 9,50zł

LOVE ME GREEN Organiczny regenerujący krem do twarzy na noc
Tutaj bardzo ładnie, szkoda, że tak go malutko. Pełny produkt to 74,90zł/50ml, my dostajemy 15ml, więc wychodzi około 22zł za tę śliczną tubeczkę. Love Me Green ma cudowne opakowania.


L'OREAL PARIS Odżywczy eliksir do paznokci La Manicure 7w1
Strzał w dziesiątkę. Akurat kończyła mi się moja marna odżywka. Na dodatek to nowość na rynku. Kto nie lubi testować nowości? Używam od paru dni, a moje paznokcie już są mocniejsze.
Cena wg Glossy: ok 24,99/5ml



TOŁPA Botanic, Białe kwiaty, orzeźwiający tonik-mgiełka
Drugim wariantem było mleczko do demakijażu, na które liczyłam, ale z mgiełki też jestem zadowolona. Świetnie nawilża i pięknie pachnie. Jedyny minus jaki mogę tu podać to to, że przez opakowanie nie widać zużycia.
Cena wg Glossy: ok. 24zł/150ml Na karcie mała pomyłka (napisano 200ml) Najtaniej, czyli za 21,10zł znajdziecie tutaj - cefarm24
Kolejny raz Tołpa w Glossy. To mnie bardzo cieszy. Zdecydowanie mój faworyt w tym pudle.

Na koniec
Taft Spray do włosów Keratin Complete Blow Dry Energizer
Najsłabszy punkt. Nawet zdjęciem nie dysponuje :) Taft można znaleźć praktycznie wszędzie, nie rozumiem, czemu znalazł się w Glossy. Avon? Okej,w sklepach nie znajdę, trzeba szukać konsultantki, Loreal? Okej, bo nowość, Love Me Green do przetestowania - super, Tołpa w Rossmannach się pojawia, fakt, ale to są dobre kosmetyki i lubiane. A Taft? Nie wiem no, może dobry, ja akurat takich kosmetyków nie używam...
Cena wg Glossy ok 17,99/150ml W Rossmannie nawet złotówkę drożej.

Wartość całego boxa wg Glossy to około 125zł. Zamawiając przez internet, lub kupując w sklepach stacjonarnych może wyjść około 20zł taniej.


Shinybox


Nie jest najgorszy, ale gdybym miała wybrać, który bym chciała dostać, wybrałabym Glossyboxa.
Shiny jakoś tak mizernie się prezentuje.




JOKO Maskara Queen Size
Tutaj możemy sobie dobrze porównać, bo w Glossy też dostaliśmy tusz. Nie wiem jak wy, ale dużo bardziej wolę Avon. Joko kojarzy mi się z marnej jakości kosmetykami dołączanymi do gazet czytanych przez gimnazjalistki. Oprócz tego, że czerni rzęsy, nic z nimi nie robi. Oddałam mamie, która lubi delikatny makijaż.
Cena wg Shiny: 26zł. Za 19,24zł znajdziecie tutaj - perfectfresh, a może i jeszcze taniej gdzieś by się znalazło.


AROMATHERAPYBAR Olejek do masażu i kąpieli
Były dwa warianty. Liczyłam na cynamon z pomarańczą, dostałam pomarańczę z grejpfrutem. Cóż. nie lubię ani tego, ani tego tym bardziej się zdziwiłam, że ten zapach mi pasuje. A najważniejsze? Olejek mi się nie wylał w pudełku, jak to się zdarzyło innym. Produkt zdecydowanie na plus, od paru miesięcy czekałam na olejek do masażu. Cena wg Shiny - 18zł/30ml

GOLDWELL Spray do włosów Big Finish
I jeszcze jeden spray do włosów! Dobrze, że miniaturka, nawet chętnie ją sobie zatrzymam, może się kiedyś przydać. Powąchałam przed chwilą, fajnie pachnie jak na specyfik do włosów.
Cena wg Shiny 50zł/300ml A tutaj za 32,50zł - hairstore. Dość duża różnica, chyba przyznacie? Dostajemy 50ml, czyli jest koszt wynosi odpowiednio w Shiny 8,33zł, według hairstore 5,33zł.




WHITE FLOWERS EXPERIENCE Trzy rodzaje maseczki błotnej
Fajnie. ale wolałabym dostać jeden rodzaj w małym pojemniczku na te 3 razy powiedzmy. Bo co, dostaje trzy rodzaje, w tym jedną dla cery suchej, a drugą dla mieszanej i tłustej. Jak mam suchą, to raczej nie mam mieszanej i tłustej i na odwrót. Nie używam kosmetyków niedostosowanych do mojej cery. To nie jest jakiś tam wielki problem, ktoś inny się z niej ucieszy, ale wolałabym więcej, a jednego rodzaju.
Cena wg Shiny: 19zł/zestaw




BIELENDA Multifunkcyjny krem CC 10w1
Mój numer 1 w tym pudełku. Nie myślałam wcześniej o takim kosmetyku, ale teraz jak go mam, to myślę sobie, że cholernie się przyda :D Na wiosnę/lato jak znalazł! Taki podkład do ciała. Ładnie kryje i nie brudzi ubrań. Cena wg Shiny - 25zł/175ml. W Rossmannie kupicie za 22,99zł

Wartość całego boxa to wg Shiny - 96zł, szperając troszkę dłużej w necie można jednak produkty kupić łącznie za 84,50zł

Glossybox cenowo nieco przewyższa Shiny, jednak nie dlatego uważam, że jest lepszy. Głównie ze względu na przydatność tych kosmetyków. Z Shinyboxa nic mi tak na prawdę nie było nagląco potrzebne, z Bielendy się cieszę, ale reszcie mogę zaśpiewać "Jesteś to jesteś, a jak cię nie ma, to też niewielki kram" :)

Za Glossybox zapłaciłam 41,20zł (zniżka deserektv.pl), za Shinybox w tym miesiącu standardowo - 49zł

wtorek, 28 stycznia 2014

Glossyboxowe i Shinyboxowe odkrycia

Nigdy wcześniej nie miałam fazy na kosmetyki. Zaczęła się kiedy we wrześniu zamówiłam swojego pierwszego Glossyboxa, znając już wtedy zawartość. I tak mi się spodobało odpakowywanie, oglądanie, wąchanie, że następne zamawiałam już w ciemno. Oprócz tych styczniowych. Mam miesięczny odwyk. To znaczy miał być zdaje się dłuższy, dopóki nie zauważyłam na stronie Glossyboxa oprawy lutowego pudełka. Może i jest tandetne, ale i tak chce je mieć. Lubię te pudełka. Przez pewien czas miałam ich za dużo, walały mi się po podłodze, ale po świętach było już dużo mniej. Z tego, czego nie wkorzystałam na opakowania prezentów, zrobiłam komódkę, którą widziałam już gdzieś na czyimś blogu. Dużo kosmetyków używam, trochę czeka na swoją kolej, niektóre okazały się idealnymi prezentami.

Chciałam wam przedstawić troszkę tych moich ulubionych, a może i nie ulubionych, ale takich, które jakieś tam wrażenie na mnie wywarły.





 DERMIKA Revisage REWITALIZUJĄCY MAKE-UP COVER & CARE 


  Podkład Dermiki z wrześniowego Glossyboxa. Kolor 05 Natural Opal. Mniemam, że wszyscy dostali taki sam. To jeden z z większych minusów zamawiania pudełek. Mam jasną karnację niestety. Albo i stety, bo całkiem mi to pasuje. Ten podkład jest trochę za ciemny, ale nie wygląda to jakoś bardzo źle, więc go używam.  


+ Pompka. To mój pierwszy podkład z pompką i teraz zastanawiam się jak mogłam wcześniej męczyć się bez. Wygodna rzecz. Bardzo.

 + Zapach. To w końcu podkład, nie musi pachnieć, ale dobrze też, że da się przy nim oddychać.

+ Trwałość. W ogóle się nie ściera, cały dzień trzyma się na mojej twarzy, czy to wyczerpujący dzień w szkole, czy impreza.  

+ Krycie. Nie za mocne, nie za słabe. Dla mnie na plus, bo nie lubię mocnego krycia, natomiast da kogoś może być ono nie wystarczające. Więc równie dobrze to może być minus ;)  

 - Konsystencja. Jakiś taki gęsty. Ciężko go rozprowadzić równomiernie. Może dlatego, że nie miałam nigdy tak gęstego podkładu i jestem przyzwyczajona do innych.  

- Opakowanie. Niby ładne, ale nie widać ile jeszcze zostało, a wolałabym to wiedzieć.

- Cena. Glossy podaje 49zł (33ml), oczywiście jest to cena zawyżona. Tu kupisz najtaniej - wizaz24
Troszkę dużo, jak na mój skromny budżet.  Natomiast jeśli dla kogoś to niedużo, to warto!


Peeling cukrowo-solny Green Pharmacy



Z czerwcowego Shinyboxa za niewielką cenę. Tutaj jednak pewnie mam odmienne zdanie niż reszta - większość odrzuciłaby go od razu ze względu na obecną w składzie parafinę. Może i jest szkodliwa, ale świetnie działa na moją przesuszoną skórę.

+ Nawilżenie. Po użyciu tego peelingu nie potrzebuję już używać żadnego balsamu.

+ Cena. Wg Shiny 16zł, na stronie producenta 16zł, w innych drogeriach internetowych już troszkę taniej taniej.

+ Wydajność.

+ Zapach. Co kto lubi. Ja się cieszę, że dostałam akurat ten wariant (masło shea i zielona kawa). Żadnego innego nie chciałam. Dla mnie ten zapach jest idealny, aczkolwiek wiele osób stwierdziłoby pewnie, że śmierdzi. Jest dość intensywny. Nie wiem jak pachnie zielona kawa, więc na temat tego, czy pachnie sztucznie, czy nie, się nie wypowiem.

- Konsystencja. Bardzo gęsty i zbity. Okropnie się rozprowadza. Nie posiada żadnych drobinek, jak to bywa z typowymi peelingami. Właściwie żadnych właściwości peelingujących nie posiada. Ale go lubię :)

- Opakowanie. Mokrą ręką ciężko odkręcić ten słoiczek. Zawsze otwieram je przed. No, ale cóż, ze względu na konsystencję w opakowaniu z pompką ten kosmetyk nie miałby racji bytu.


Odżywka do codziennego stosowania ARTEGO



Z wrześniowego boxa. Jedyna odżywka do włosów, która pomogła mi rozczesać te moje nieszczęsne, oporne na grzebień włosy. Ciężko mi było wyciągnąć cokolwiek z tej miniaturki, ale na parę razy starczyło. Ta na zdjęciu jest drugą odżywką, jeszcze nie ruszaną, z boxa DUO (lipiec/sierpień)

+ Zapach. Szczerze nie pamiętam. Raczej neutralny, a to dobrze. Zdarzało mi się umyć włosy szamponem o zapachu kokosowym, walnąć odżywkę powiedzmy cytrynową, a później potraktować je pianką. Pachniały dziwnie.

+ Cena. Nie jest jakoś specjalnie wygórowana. Jak dla mnie warto. 200ml za 32zł, a cały litr kupisz tu - LokiKoki za 59zł!

Nie myje włosów codziennie, bo moje suche loczki tego nie potrzebują, więc nie używałam jej codziennie, tak jak jest polecane na opakowaniu. Jakiegoś specjalnego dłuższego efektu nie zauważyłam, ale to w końcu mała próbka była. Natomiast zaraz po umyciu aż do wieczora włosy były dużo + miększe i gładsze. No i, co najważniejsze + dały się rozczesać, a nie sądziłam, że kiedykolwiek to się uda.


Bioderma Sensibio H2O Płyn micelarny




 Co tu dużo pisać? Mistrz jeśli chodzi o + zmywanie makijażu. Ze wszystkim sobie poradzi.
Natomiast wielki minus za - cenę. Około 40zł (250ml), wszystko oczywiście zależy gdzie. To w końcu tylko woda do oczyszczania. Jestem pewna, że istnieje równie dobrze kosmetyk 3 razy tańszy, niż ten. I zacznę go szukać kiedy tylko skończę wszystkie obecne w mojej łazience.


Anatomicals Mgiełka do twarzy


  Z Glossybox DUO (lipiec i sierpień). Te boxy zamówiłam ostatnio, bo była na nie zniżka. Za dwa zapłaciłam 70zł. Łącznie dostałam 12 produktów, więc za jeden wyszło dokładnie 5 złotych i 83 grosze.

Te 5,83 mogłabym za nią dać. Ale - cena jaką podaje Glossy (35zł) jest zdecydowanie za wysoka jak na taką pierdółkę, która w sumie nie jest nikomu tak naprawdę potrzebna. Ale to bardzo fajna pierdółka. To trzeba przyznać.
Nigdy nie sądziłam, że spodoba mi się taki + zapach (mięta pieprzowa i lawenda). A jednak. Mgiełka niestety musi poczekać na lato, ale już wiem, że ją uwielbiam. Szkoda, że nie jest do całego ciała, ale jakoś nie widzę problemu żeby się nią cała spryskać. Cudowne odświeżenie w upalny dzień.


Orofluido Olejek do włosów


 
Z grudniowego Glossy, które wszyscy zjechali z góry na dół. Cudeńko. Szkoda, że tak mało go.

+ Zapach jakiś taki waniliowy. Nie mogę się go nawąchać, chyba sobie zostawię tę buteleczkę. Zapach jest bardzo łagodny, ledwo wyczuwalny, ale jest, chyba dlatego tak go lubię.

+ Nawilżenie. Włosy są po nim niesamowicie gładkie. Nie potrafię ich wtedy przestać dotykać.

+ Wydajność.  Ta malutka buteleczka (5ml), w której jeszcze troszkę jest, wystarczyła mi na jakieś pięć, sześć razy. Więc jest ok.

- Cena. Duuuża. Ale gdybym pracowała, ten olejek to pierwsza rzecz, po jaką poleciałabym do sklepu po wypłacie.


Tak. Zdecydowanie po ten olejek.

A o to moja skromna komódka:





:)